11:47

Turcja i wakacyjne MSZ.


To były moje najtrudniejsze wakacje. Oczywiście nie z powodu przemykających kilometrów, lecz decyzji jakie należało podjąć. Na ten temat mam swoje przemyślenia i mam ochotę na podzielenie z nimi. Będą długie... O Turcji już pisałam tu.

Zeszły rok w mediach był pod hasłem "upadków biur podróży", natomiast ten rok, były w klimacie działań wojennych. Tematyka ISIS (zwanego Państwem Islamskim) rządziła. Ludzie pragnący ciepła, wody i spokoju, planujący wyjazdy w kierunku typowych kurortów (Tunezja, Turcja, Egipt) nie mieli spokoju. Rzeczywiście, sytuacja polityczna i militarna w tych regionach zmieniała się z dnia na dzień, a media często podawały sprzeczne informacje.
W takich sytuacjach radzę zachować zdrowy rozsądek, czytać, kontaktować się z ludźmi danego kraju i podejmować decyzje "umiarkowane emocjonalnie". Jest to trudne w dzisiejszych czasach, ponieważ słowo napędza słowo i w praktyce okazuje się ono nieprawdziwe.

Dość rzetelne informacje (nie przekształcone przez radio lub telewizję) przedstawia Ministerstwo Spraw Zagranicznych w zakładce "Ostrzeżenia dla Podróżujących" lub aplikacja "iPolak", która aktualizuje informacje ze strony MSZ bezpośrednio na telefon. Tu również można uzyskać podstawowe informacje o danym kraju (waluta, obyczaje, informacje dla kierowców, praca urzędów, przepisy wizowe itd).
Ja potwierdzam te informacje na portalach zagranicznych np naszych sąsiadów, takich jak tutaj. Często okazuje się, że są one sprzeczne z tymi z Polski.

Kolejny krok, który może potwierdzić lub zaprzeczyć informacjom w mediach jest bezpośredni kontakt z miejscową ludnością lub z biurami podróży. Po takiej burzy medialnej jak w tym roku, opisują one rzeczywistą, na gorąco sytuację. Tak było również z moją wizytą w Turcji, która odbyła się w okresie wielkiego "bum medialnego", gdzie ludność miejscowa tak na prawdę nic nie widziała o tak alarmującym stanie.

O samej Turcji, nie będę pisać wiele. Doświadczoną osobą w tym względzie jest Pani Agata, która od 2005r. prowadzi "tureckiego" bloga (www.tur-tur.pl). Serdecznie go polecam, czyta się go wyśmienicie, jak słodkie ciasteczko tureckie :). Kawał swojego życia poświęciła na poznawanie Turcji i jej kultury. Bardzo obiektywnie ocenia turecką sytuację i zachodzące przemiany w tym kraju.

Osobiście spędziłam krótki czas w Marmaris, w prowincji Mugla nad morzem Egejskim. Dodam, że mój hotel był w połowie polski, w połowie turecki. Nie szukałam na śniadaniu ani bomb, ani podejrzanych ludzi z bronią. Wręcz przeciwnie. Odkąd  miałam przyjemność przebywać wśród muzułmanów, pomimo innych poglądów religijnych, spotkało mnie wiele serdeczności, gościnności i ogromnej bezinteresowności. W Polsce z tym niestety różnie bywa. Samo Marmaris schowane jest w zatoczce, nad naprawdę ciepłym i czystym Morzem Egejskim. Jedynym minusem, to żwirowo - kamienista, szara plaża.
W Turcji czułam się bezpiecznie (ujmując pojazdom, które mają tam pierwszeństwo), ilość policji była standardowa a kontrole umiarkowane. Nikt na nikogo krzywo nie patrzył, ani nagminnie nie atakował w celach zarobkowych (myślę tu o wciąganiu do sklepu lub wciskaniu do ręki towaru). Uśmiech, dobre słowo, chęć pomocy, takie pozostaną moje wspomnienia.

W Marmaris, wyjazdami dodatkowymi, zwanymi fakultatywnymi rządzi "Polski Turek" (Esen Goksen). Swą nazwę zawdzięcza polskiemu wykształceniu i dobrej znajomości naszego języka. Serdecznie polecam jego biuro, ceny są bardzo konkurencyjne. Serdecznie polecam Hamam i odwiedzenie greckiej wyspy Rodos - to tylko 1h katamaranem z Marmaris.

To tyle z moich tureckich wspomnień. Jeszcze tam wrócę na wyśmienitą  herbatkę lub kawkę!

Źródła:
zdjęcia: Cebrail




Instagram

Copyright © 2018 Cebrail , Blogger